Bosman

niedziela, 30 grudnia 2012

Happy New Year!

Trochę zaniedbałam pisanie, ale mam nadzieję, że wreszcie się zmobilizuję. Przez te dwa miesiące sporo się zmieniło...



A z okazji nowego roku chcieliśmy życzyć wam duużo wolnego czasu na dłuugie spacery, kieszeni pełnych smakołyków, chęci do nauki nowych sztuczek, dotyku zimnego nosa i mokrego języka o każdej porze dnia, energii do porannych spacerów i wiele szczęścia oraz radości przez 365 dni w 2013 r. 



Zaglądajcie!

sobota, 10 listopada 2012

Kto rano wstaje...

Chyba nikt nie lubi wstawać o szóstej. No, oczywiście oprócz Bosmana, ale to już całkiem inna sprawa. Poranne wstawanie ma też jednak swoje plusy. Jednym z nich są wschody słońca, które oglądać można tuż po przebudzeniu. A śpiochy nie wiedzą, co tracą :)





Poranne widoki są piękne, ale w dzień pogoda też trochę się polepszyła. Niestety chyba nie na długo, więc Bosman postanowił wykorzystać ostatnie słoneczne dni w tym roku...





Jednak nie tylko słońce potrafi uszczęśliwić psiaka. Świetną zabawą w pochmurne dni jest ganianie za suchymi liśćmi gnanymi przez wiatr i kopanie dołków w kretowiskach. Taki sposób spędzania wolnego czasu nie należy raczej do czystych, ale podobno "pies brudny to pies szczęśliwy" ;)

Nawet nie zauważyłam, kiedy Bosman urósł na tyle, że stara obróżka okazała się nagle dziwnie ciasna. Może to i dobrze, bo chyba nie była zbyt wygodna, mały ciągle drapał się w szyję. Teraz kupiliśmy mu nową, skórzaną obrożę i muszę powiedzieć, że pięknie się w niej prezentuje...






Bosman uwielbia, kiedy ktoś do nas przychodzi. Gdy tylko usłyszy dzwonek do drzwi, zaraz zaczyna kręcić się w przedpokoju i szczekać. Później energicznie dzieli się swoją radością z odwiedzającymi. Ostatnio jednak zamiast gości w drzwiach ukazała się ogrooomna paczka ogromną ilością pysznej karmy.

Co to może być...


Pachnie całkiem nieźle...


Dzisiaj zauważyłam małe zmiany w uzębieniu Bosmana. Zresztą to nie pierwszy raz, wcześniej już wypadło mu kilka zębów. Teraz w jednym miejscu ma dziurkę, a następny ząb się rusza. 

Szczerbatek :)

Bosek wygląda niepozornie, sprytu mu jednak nie brakuje. Codziennie wieczorem kładzie się  na swoim kocyku, ale kiedy wszyscy pójdą już spać, wskakuje na kanapę, układa się wygodnie na poduszce i tam dopiero zasypia. Kilka razy udało mi się złapać go na gorącym uczynku, a on oczywiście udawał, że nie ma pojęcia, o co mi chodzi. No, przynajmniej śpi mu się wygodnie...

Dzisiaj rano znów pojechaliśmy do psiego przedszkola. Mały z trudem zniósł prawie godzinną podróż autobusem, po drodze poznając wszystkich jego pasażerów. Od pewnego pana wyłudził nawet kawałek bułki. Cóż, nikt nie oprze się jego spojrzeniu :) Tym razem na szkoleniu było trochę więcej piesków niż ostatnio. Uczyliśmy się chodzenia przy nodze (nawet nieźle nam idzie) i podstawy aporowania, czyli oddawania zabawki (to świetnie nam wychodziło). Pod koniec pieski miały chwilę na zabawę ze sobą. Spuściłam Bosmana ze smyczy, żeby poczuł się swobodnie i poprzyglądał kolegom. Kilka psiaków podeszło do niego, ale on nie dał zaprosić się do wspólnego hasania. Pozwolił się obwąchać, jednak na bardziej entuzjastyczną reakcję któregoś z kolegów zareagował ucieczką. Tylko raz wyraził chęć do zabawy, poszczekując i hopkając wokół pieska, którego znał już z poprzedniego spotkania. Poznał też śliczną małą Goldenkę, młodszą od niego o niecały miesiąc. Całą drogę powrotną przespał, wyczerpany wrażeniami. Dzień można zaliczyć do udanych, przed nami jeszcze 10 szkoleń i mam nadzieję, że przez ten czas Bosman choć trochę się ośmieli...


sobota, 27 października 2012

Zaskakujące zjawiska pogodowe

Pamiętacie to zdjęcie?

Teraz drzewo w tle wygląda już nieco inaczej...

Pogoda wciąż bardzo zmienna. Ostatnio na całe nasze miasto opadła gęsta, szara mgła. Niewiele było widać.

Jeszcze niedawno cieszyłam się z jesieni, która w mgnieniu oka zaczyna ustępować zimie. Dzisiaj nagle i niespodziewanie zaczął padać śnieg, zastając mnie zupełnie nieprzygotowaną, bez odpowiednich butów. Skutkiem tego były zupełnie przemoczone skarpety. Bosmanowi nowa pora roku najwyraźniej też nie przypadła do gustu. Tak zimno i mokro za jego życia jeszcze nie było :)



Ale wirujące płatki śniegu potrafią też cieszyć. Niestety nie wzięłam aparatu, a było kilka okazji na fajne zdjęcia. Na szczęście mam jeszcze te z jesiennej sesji :)

Tutaj pogoda prawie jak w lato.



 Na naszym osiedlu leżą ogromne sterty liści. Bosman uwielbia się w nich bawić.





 A po powrocie z zimnego spaceru najlepszy jest kubek gorącej herbaty i... jakaś dobra kostka do obgryzania :)

 Mmm... jak dobrze być już w domu...

Dzisiaj z powodu pogody odwołali nam zajęcia w psim przedszkolu. Byliśmy już tydzień temu, a przed nami jeszcze 3 miesiące. Od nas to kawał drogi (ok 45 minut jazdy zatłoczonym autobusem) ale myślę, że warto, i że wkrótce skutki będą widoczne w zachowaniu psiaka. Kilka fotek z poprzedniego tygodnia:




Bosman bardzo boi się psów, które reagują z entuzjazmem na nowego kolegę. Na szkoleniu przestraszył się młodszego o pół miesiąca psiaka i uciekał przed nim po całym ogrodzonym terenie. Przyszedł dopiero widząc kawałek pysznej wątróbki w mojej ręce. Ale myślę, że podczas tych lekcji sporo się nauczymy. Na razie jest weekend, a w czwartek święta i znów będziemy mieć trochę czasu dla siebie :)

wtorek, 16 października 2012

Ostatnie dni pogody

Znowu pada deszcz i liście lecą z drzew. A przecież dopiero co rozwijały się z wiosennych, zielonych pączków. Dopiero co chroniły nas przed letnim upałem. Lubię jesień, z jej ciepłymi kolorami i poranną mgłą, ale kiedy drzewa łysieją, a za oknami leje, znów zaczynam tęsknić za latem. Pomyśleć, że jeszcze tydzień temu słońce przygrzewało jak tylko mogło (no, przynajmniej się starało).

Również na najbliższe dni pogoda nie zapowiada się najlepiej, dlatego Bosman postanowił wykorzystać nasz prawdopodobnie ostatni wyjazd na wieś w tym roku.


Buszował w trawie...

 Łapał wiatr we włosy...

 ...i odwiedził wszystkie krzaczki i drzewka w okolicy.

 A to nasz domek :) Nie jest zbyt duży, ale na weekendowy wyjazd- w sam raz.

 Mały wygrzewał się też w ostatnich promieniach słońca.

 I pozował do jesiennej sesji :)

A w wolnym czasie graliśmy w piłkę.


Jako, że niedaleko mamy kawałek lasu i wąwozy wybraliśmy się też na krótki spacer. 


 Przy okazji udało mi się zrobić bardzo wiosenne zdjęcie :)

Po powrocie ze wsi okazało się, że złoty Goldenek zmienił się w coś szarego i skołtunionego, o kształtach nieco przypominających psa. Nie było innego wyjścia, jak wsadzić go do wanny i porządnie wyszorować. Na szczęście po drodze  kupiliśmy szampon dla szczeniąt i Bosman wylądował w łazience. Co prawda na początku trochę panikował, ale wyraźnie podobało mu się opłukiwanie ciepłą wodą. A jak później pięknie pachniał :) Szkoda, że nie możemy kąpać go co tydzień.. Na suszarkę zareagował z trochę mniejszym entuzjazmem. 


Ale niestety to nie koniec atrakcji. Otóż zanim jeszcze wróciliśmy, mały, korzystając z krótkiej chwili nieuwagi poleciał na kompost i wcielił się w poszukiwacza skarbów. Efektem były dość nieprzyjemne sytuacje w samochodzie...

Przyjemna nie była również wizyta u weterynarza. Bosman już od dłuższego czasu męczył się z chorym uchem. Ostatnim razem lekarz stwierdził jednak, że piesek jest zdrowy. Musiało więc dojść do tego, że mały wydrapał sobie ranę do krwi, żebyśmy w końcu dostali lekarstwo. Na szczęście widać już poprawę :)

Wiklinowy koszyk do spania cały pogryziony powędrował do piwnicy. Brązowy kocyk również był do niczego. Bosek sieje zniszczenie, gryzie buty i gąbki, a papier toaletowy rozwleka po całym domu. Tak, czasem wystarczy powiedzieć "zostaw" (piesek jest mądry, nauczył się już komendy "zostań", choć z leżeniem mamy większe problemy) , ale często jest już za późno. Niektóre rzeczy trudno puścić w niepamięć, jak np. obszarpany materac od łóżka. Ale przecież za niego oddałabym nawet sto materacy :)